Forum www.schetriz.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Straszne historie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.schetriz.fora.pl Strona Główna -> Horrory
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schetriz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2007
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 17:35, 02 Lis 2007    Temat postu: Straszne historie

Uuuu już czuję przerażenie Very Happy Znacie jakieś straszne historie? Wklejcie, chętnie poczytamy xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Damian
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 17:13, 25 Lis 2007    Temat postu:

Podróż w czasie






Jak przeszłość jest ważna. Wie to każdy człowiek. Niektórzy ograniczają się tylko do słów, a inni robią w tym kierunku różne kroki.

Maria, parę razy pra wnuczka zofii. Tak bardzo do niej podobna. Jak dwie krople wody; i chociaż nie była to najbliższa rodzina, podobieństwo przeszło z pokolenia na pokolenie.

Maria nie znała Zofii. Widziała ja tylko na ślubnym portrecie, który wisiał nad kominkiem w jej domu. Z tąd wiedziała o tym, że wygląda jak ona. Z płyty nagrobkowej wynikało również, że oby dwie urodziły się tego samego dnia: 11 listopada. Tyle że ona w 1987, a Zofia -1817.

W tydzień przed jej 20. urodzinami coś pokusiło ją o uprzątnięcie całego domu. Mieszkała w starym domu, a raczej dworku, króy należał do jej przodków. W jej domu, na samym końcu korytarza w lewym skrzydle budynku znajdowało się pewne pomieszczenie, do którego nikt raczej nie chodził.

Czwartkowy wieczór przeznaczyła właśnie na ów tajemniczy pokój. Rzadko kto odwiedzał tą część zabudowy ze względu na to, ze wszyscy byli święcie przekonani, iż jeżeli pierwsi właściciele zamknęli drzwi na dwie kłódki, fo których klucze były schowane zawsze w tajemnej skrytce pod portretem ślubnym na kominku, to znaczy, że nie zyczą sobie wchodzenia do tego pokoju. I choć nie żyli już ponad 100 lat, mieli przecież do tego prawo. Jednak MArysia miała zupełne inne zdanie na ten temat. Czasem nawet miewała sny, w których jej babcia prosi, by się tam właśnie udała.

Zbliżała sie godzina 13. w czwartkowe popołudnie, kiedy dziewczyna stanęła pod drzwiami tajemniczego pomieszczenia. Poczęła wyjmować dwa wielkie, zardzewiałe klucze otwierające zamki kłódek. Nareszczie uchyliła drzwi dzielące ją od odkrycia zawartości pokoju. W końcu po sekundzie stanęły one otwarte na oścież. Przed jej oczyma rozprzestrzeniła się wielka tajmenica, od której teraz dzieliły ją tylko kroki. Ostrożnie weszła. Dookoła niej było tyle psajonujących mebli... Nie byle jakich: Wszystkie one miały po około 150 lat! Maria poczuła się, jakby żyła w XVIII-wiecznej Polsce. Zawsze pasjonował ją ten okres historii, więc była zachwycona. Z pod sterty kurzu widać było arcydzieła, jakie wisiały na ścianach. Na prawo od niej mieściła się najprawdopodobniej XVII-wieczna szafa dwudrzwiowa zajmująca sporo miejsca. Kiedy Maria otworzyła mebel, jej oczom ukazały się wykwintne, wyszukane, jedwabne suknie, które do tej pory znała tylko z muzeów.

Zaraz koło niej stał nieruszany od conajmniej stu lat okrągły dębowy stoliczek, który od starości przybrał nieco czarnawy kolor. Tuz przy nim tuliły się do siebie dwa wysokie postawne krzesła, które podzieliły los stolika. Oparcia krzeseł obite były bordowym materiałem, co prawda teraz rzadko spotykanym. Na stoliku, co było nieprawdopodobne, stały dwie filiżanki, w krótych na dnie pozostały fusy. Czy to mozliwe?

W oknie wsiała wciąż firanka, a po obu jej stronach zasłony. Z bieli stała się kremowa.

W rogu, jak gdyby nigdy nic oferowało odpoczynek wielkie łoże, z baldachimem. Było o dziwo schludnie zaścielone! Tuż obok niego stała osiemnastowieczna toaletka. Lustro było całe zasłoniete kurzem i gdyby nie on, pokój wyglądałby, jak gdyby był rok 18..., a właściciel wyszedł na chwilę i zaraz wróci.

Maria zapragnęła się poczuć choć przez chwilę, jak gdyby dalej był podział na szlachtę. Wyjęła jedną z sukien wiszących w szafie, taką najlepiej zachowaną, i nie wytarłszy nawet z niej kurzu, założyła ją. Dobrała bizuterię schowaną w szufladzie toaletki i wytarła lustro, po czym usiadła przed nim. Zaczęła przeczesywać swoje długie kruczoczarne włosy znalezioną w pokoju szczotką wysadzaną diamencikami. Kiedy przeglądała się w lustrze, po pwenym czasie zaczeło się dziać coś conajmniej zastanawiającego. Jej odbicie zaczeło... robić coś innego niż ona! Zdezorientowana, w pewnym momencie usłyszała głos: "Witaj w moim świecie... Widzę, że podoba ci się tu. Chcesz poznać ten świat?" Już przestraszona Maria poczęła rozglądać się dookoła, po czy zwróciła oczy znowu ku lustrze. Dziewczyna przypomniała sobie wtedy portret nad kominkiem. Była pewna- to jej babcia. Jednak dla pewności zapytała szeptając tak, ze sama siebie ledwo usłyszała:

-Babcia? Zofia...?

Kobieta w lustrze kiwnęła twierdząco głową, po czym dodała:

-Jedyna moja wnuczka.. Wyglądasz zupełnie jak ja. Spełniłaś moją proźbę, zjawiłaś się w tym pokoju.

-Lecz o co chodzi? Po co miałam tu przychodzić?

-Wiesz, zawsze chciałam, aby nastepne pokolenia o mnie pamiętały. Chociaż ty... Byś znała moją historię; Czy zechcesz...

-Tak- Marysia odparła bez zastanowienia, zanim postać w lustrze dokończyła pytanie. Po tej odpowiedzi babcia spojrzała na nią wdzięcznym i pełnym miłości wzrokiem.

Wtem Maria poczuła się dziwnie: tak, jak czuję się osoba, która jest zmęczona. Jej głowa opadła na blat toaletki, a dziewczyna zapadła w głęboki sen. Jednak juz po chwili zbudziła się. Niby wszytsko było takie same, ale odbicie robiło już to, co ona. Lecz kiedt spojrzała na sukienkę, oniemiała. Była ona zupełnie nowa! Jednak jeszcze większe zaskoczenie ogarneło ją, gdy objerzała się za siebie. Wszytsko było sprzątnięte, nie widać ni śladu kurzu. Z filiżanek wydobywał się dymek, a firanka w oknie była śnieżnobiała. Po chwili do pokoju weszła... Zofia. Już nie znajdowała się w lustrze. Teraz stąpała po drewnianej podłodze pokoju.

Wszystko zdawało się Marii być tylko snem... Dziwnym snem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Damian
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 17:14, 25 Lis 2007    Temat postu:

Halloween



Weronika Grand, pewna 15-letnia dziewczyna z Poznania postanowiła na Halloween wyprawić imprezę u siebie. Po pewnym namyśle stwierdziła, że mogłaby jako główną atrakcję imprezki zrobić krótką wycieczkę w nocy do jakiegoś nawiedzonego miejsca. Uzgodniła wszystko z rodzicami. Rodzice mieli wątpliwości co do wycieczki, ale udało się ich namówić na krótki czas. Oczywiście nie odbyło się bez kłótni, protestów, błagań itp. Wreszcie, pewnego, chłodnego i ku uciesze Weroniki mrocznego dnia nadszedł czas oczekiwanego halloween. Wera nie zaprosiła dużo osób, tylko swoje trzy najlepsze przyjaciółki: Angelikę, Cecylię i Kaśkę. Imprezka trwała od 22.00. Dziewczyny bawiły się świetnie, wzajemnie straszyły i wszystko co jest typowe dla takich imprez zostało przez nie wykorzystane. Aż w końcu nadszedł czas wycieczki która zaczęła się od 23.30. Dziewczyny zawiózł ojciec Wery - miał czuwać nad bezpieczeństwem przyjaciółek. I stanęli wszyscy przed zamkiem.... Zamek wyglądał przerażająco. Dawno temu ten zamek należał do rodu szlachecko urodzonej rodziny Darensów. Legendy mówiły, że od pięciuset czterdziestu lat ( od czasu śmierci ostatniego potomka rodu ) po zamku straszy duch Cedrika Darensa - ostatniego z tego świetnego rodu. Jednak nikt nie wiedział, że duch naprawdę istnieje i że zabija (lub więzi) każdą osobę która wejdzie do zamku. Dlaczego? Kiedyś, gdy Cedrik był jeszcze małym dzieckiem, napadli na jego dom (zamek) przedstawiciele wrogiego rodu - Karianów. Doszczętnie zniszczyli dom i zabili na oczach Cedrika jego własnych rodziców. Cedrikowi udało się zbiec. Ukrył się w ciemnym zakątku zamku. Poprzysiągł zemstę. Dorósł i sam zabił Karianów. Nie kazał najmłodszym patrzeć na śmierć rodziców - nie był okrutny. Potem, gdy dopełnił krwawego mordu spisał testament, zostawił na stole, pomodlił się przez ok. 2 godziny i ugodził nożem w swoją pierś. Jego ostatnią wolą było to, aby nikt nie wchodził, ani tym bardziej nie mieszkał w zamku jego przodków. Od tamtej pory, jako duch stale chodzi po zamku i surowo karze ludzi sprzeciwiających się jego woli. Właśnie do tego zamku zmierzali nasi bohaterowie. Nieświadomi niebezpieczeństwa weszli do zamku. W budynku było pełno kurzu, pajęczyn, wszystko było już stare i zepsute. Dziewczyny były zachwycone. Nagle, gdy stanęły wraz z ojcem na środku holu z hukiem zatrzasnęły się drzwi, zaczął przeraźliwie wiać wiatr a nad Angeliką, Werą, Cecylią, Kaśką i ojcem Wery pojawiło się światło. Dziewczyny były przerażone, a ojciec Wery wrzasnął: - Dziewczyny, do drzwi! Uciekamy stąd! Nagle jakiś zimny, lodowaty głos powiedział: - Nigdzie nie pójdziecie, zostaniecie tu na zawsze! Wszyscy odwrócili się w stronę od której dobiegał głos. Przed oczami wszystkich stanął duch Cedrika który unosił się ok. pół metra nad ziemią. Przerażająco blady, prześwitujący duch blondyna o krótkich włosach w szlacheckim stroju z nożem w sercu patrzał na przerażone dziewczyny i ojca jednej z nich z dziwnym uśmiechem. - Prosiłem, aby nikt do tego zamku nie wchodził. A do tej pory kilkoro osób weszło. Także więc podzielicie los innych..... -odpowiedział duch. - Ale my nie wiedzieliśmy że sobie tego nie życzysz! Nie znamy twego testamentu ani nawet imienia! - wykrzyknęła blada i roztrzęsiona ze strachu Wera. Zabrzmiał potężny i jeżący strach w żyłach śmiech Cedrika. - To co ja mam zrobić, według ciebie, młoda damo? - upiór zapytał lekko uśmiechając się. -Puść nas wolno, proszę! Zrobimy wszystko aby...- zaczęła Wera - DOŚĆ!!!!!!- krzyknęła zjawa a wraz z jej krzykiem wszystko uniosło się do góry: zakurzone meble, nawet ludzie. Sama zjawa zaś zajaśniała potężniej i jaśniej niż słońce w porze południowej a wicher szalał rwąc drzewa z korzeniami posadzone niedaleko zamku. Nagle duch wyciągnął rękę w stronę przerażonej grupy ludzi krzyczących ze strachu. - Weronika! - gdy wezwał imię dziewczyny, ona uniosła się w górze ponad wszystkich. Siłą niepojętą przez ludzi Cedrik przybliżył do siebie ciało Weroniki. Przerażona dziewczyna zamilkła czując, jak serce podchodzi jej pod gardło. Zjawa natomiast oderwała sobie nóż wbity w pierś i z nożem w ręku zmaterializowała się przed przerażoną dziewczyną. - Nadeszła twoja godzina, Weroniko Grand! - a po chwili upiór zwrócił się do pozostałej grupki ludzi - A wy zamknijcie oczy, lepiej żebyście tego nie widzieli! Po tych słowach cisnął nożem prosto w Weronikę. Zginęła od razu. Cedrik siłą woli położył zakrwawione, martwe ciało Weroniki na bok. -Teraz wy! - i po kolei upiór zabijał tym samym nożem każdą przyjaciółkę Weroniki. Na końcu zaś zabił ojca. Gdy zabił wszystkich, zgodnie ze zwyczajem pogrzebał wszystkie ciała przyjaciółek Wery na pobliskim cmentarzu. Ojca Wery pogrzebał obok dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schetriz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2007
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 17:32, 25 Lis 2007    Temat postu:

Oj, oj jakie super ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yumi
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 04 Lis 2007
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: woj Lubelskie

PostWysłany: Nie 19:21, 25 Lis 2007    Temat postu:

Strrrasznee....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzik
Turysta
Turysta



Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom

PostWysłany: Sob 15:41, 29 Mar 2008    Temat postu: Kobieta z cmenatarza...

W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylniego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.schetriz.fora.pl Strona Główna -> Horrory Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin